Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Prowincja Warszawa

Wspomnienie o Warszawie ze Stanisława Szenica biografii Marii Kalergis:

Po hucznym, bogatym Petersburgu, Warszawa wydawała się pani Kalergis miastem prowincjonalnym, biednym i mało pociągającym; jeszcze silniej odnosi to wrażenie później, rozsiewając w swojej korespondencji po każdorazowym przyjeździe z Paryża utyskiwania na rodzinne miasto. Istotnie stolica nasza nawet w dziesięć lat po powstaniu listopadowym i krwawych walkach o miasto nie zabliźniła swych ran, a twarde rządy cesarskie tendencyjnie hamowały jej powrót do życia.

Pod budowę Cytadeli aleksandryjskiej zniwelowano sporo ulic, a co gorsza, Cytadela niemal na całe stulecie zahamowała naturalną rozbudowę miasta w stronę Żoliborza, tworząc zeń jakby oddzielne miasteczko. Ludność Warszawy, która wskutek powstania zmniejszyła się o przeszło 16 000 mieszkańców, czyli około 12%, osiągnęła dawny stan dopiero w 1840 roku i liczyła dokładnie 139 205 mieszkańców. Do tej cyfry dodać trzeba z górą 30 000 ludności niestałej oraz bardzo silny garnizon, którego liczebność w ówczesnej Warszawie wynosiła około 15 000 żołnierzy.

Nawet Wrocław w tych latach przewyższał Warszawę szybkością rozwoju. Jak podaje Sobieszczański w Rysie historyczno-statystycznym wzrostu i stanu miasta Warszawy, “właściwie od roku 1839 począł się obudzać przemysł w Warszawie, gdy odnowione wystawy publiczne współzawodnictwo wskrzesiły; podobnież w tym roku przypuszczenie fabrykantów Królestwa do uczestniczenia w wystawie petersburskiej może być uważane za najdzielniejszą zachętę i stanowi niejako nową epokę w dziejach naszego przemysłu. Wystawa ta spowodowała zbliżenie się klasy przemysłowej Królestwa do takiejże klasy Cesarstwa; stąd wyniknęły znakomite korzyści nie tylko dla przemysłu, ale i dla handlu wywozowego…”

28 I 2014 # # # #

Generał Lamoricière

Ze wspomnień Pauliny Wilkońskiej:

W tym samym podobno roku [1849] przejeżdżał jenerał Lamoricière z żoną przez Warszawę, jadąc do Petersburga, i zatrzymał się przez dni parę w Hotelu Angielskim, budząc ciekawość i zajęcie ogólne.

W żartobliwej pogadance zrobił Włodzimierz Wolski zakład z kilku znajomymi, że rozmówi się z jenerałową. Pośmiano się. Zakład stanął, a wszyscy byli pewni, że go przegra.

Nazajutrz wybrał się w eleganckim ubraniu, z dwoma świadkami, do hotelu, a mając dar powierzchowności, wyglądał pokaźnie wcale. Wiedział od szwajcara, że jenerałowa podobno do kościoła pojechać miała. Kareta zaszła; niezadługo służba na piętrze drzwi od salonu otworzyła; zaszeleściły suknie jedwabne i ukazała się pani Lamoricière w pięknej toalecie paryskiej. Wolski zbiega z eleganckim ruchem po wschodach, dotyka się przebiegając, niby to nieumyślnie, sukni schodzącej damy, zrywa kapelusz z głowy, jakby ulękły nagle, i z nader grzecznym salonowym wyrazem, ładną francuszczyzną, przeprasza za niezgrabność swoją. Jenerałowa zatrzymuje się także i odpowiada uśmiechnięta wdzięcznie; Wolski coś tam jeszcze nader zręcznie powiedział; jenerałowa odpowiada znowu; po czym Wolski skłonił się z uszanowaniem. Jenerałowa schodzi. Wolski towarzyszy jej aż ku drzwiom hotelu. Jenerałowa wsiada do karety; obejrzała się raz jeszcze. Wolski z uszanowaniem pokłonił się znowu i znowu skinęła mu grzecznie z uśmiechem.

Rozumie się, że zakład wygrał jak najzupełniej.

W dni parę potem byłam u Wójcickich i mówiliśmy o tym zręcznym żarciku poety.

— Ha! — ozwał się pan * — druga anegdotka obiegająca o jenerale Lamoricière po Warszawie jest mniej zabawną.
— Cóż takiego? — zapytałam.

— Jenerałowie rosyjscy obwozili go po Cytadeli, której przyjrzał się uważnie bardzo i z głęboką świadomością. Odbył jak najściślejszy przegląd całej fortyfikacji, położenia zewnętrznego i dalszej nawet okolicy, za pomocą szkieł doskonałych. A następnie wytknął jakieś szczególniej słabe miejsce i twierdzenie swoje wykazał. Dnia następnego wyjechał; zaraz nazajutrz inżynierowie forteczni bezzwłoczną zajęli się pracą, by błąd wskazany naprawić.

Anegdotka ta stała się głośną i powszechną. A o ile jest prawdziwą? Nie wiem.

14 I 2014 # # # # #